wtorek, 11 grudnia 2012

Robert Górski "Jak zostałem premierem"

"Jak zostałem premierem" w księgarni Selkar
 Z zasady nie czytam książek innych niż powieści (ewentualnie książki kucharskie czy hobbystyczne - o szydełkowaniu itp.), lecz po tę musiałam sięgnąć. W pewnym sensie bowiem z Robertem Górskim wiąże się spory kawałek mojego życia, oczywiście nie w sensie dosłownym. Zacznę może od tego, że jest to mój ulubiony aktor kabaretowy (nie, nie podlizuję się, stwierdzam fakt), którego po raz pierwszy zobaczyłam gdzieś przed laty w skeczach Kabaretu Moralnego Niepokoju, oczywiście w towarzystwie Mikołaja Cieślaka, Kasi Pakosińskiej, Rafała Zbiecia i Przemka Borkowskiego. Potem przyszedł Tygodnik Moralnego Niepokoju emitowany cyklicznie w TVP2. To była taka kabaretowa uczta, do której się zasiada z wielkim apetytem. W tzw. międzyczasie 3 razy udało mi się obejrzeć KMN na żywo, i mimo że część skeczy znałam, nie stały się przez to mniej śmieszne. Gdybym w ogóle miała wymienić ulubione skecze, to byłoby ich wiele, oj wiele, chociażby Wizyta księdza, Biblioteka, Jak wyrywać lachony i tak jeszcze długo, długo mogę linkować i pisać.
Z czasem Robert Górski przestał być dla mnie tylko postacią z KMN, a stał się kabaretową indywidualnością, którą można było zobaczyć nie tylko w rozmaitych "kabaretonach" i "nocach kabaretowych", ale choćby w znakomitym serialu Spadkobiercy, gdzie zagrał przede wszystkim George'a Owensa, syna Jonathana Owensa (w tej roli Artur Andrus), genialnego biznesmena-amatora i mistrza ciętej riposty. W każdym razie na R.G. zawsze można liczyć, gdy akcja się nie klei ;).
Ponieważ moje umiejętności pisarskie są znikome, nie ośmielam się nawet marzyć o oddaniu złożoności jego osobowości, a nawet o realistycznym wyrażeniu zachwytu/podziwu (cholera, zabrakło mi synonimów i to w takiej chwili), ale to się nawet nieźle składa, ponieważ Robert Górski przemówił sam, a zrobił to w książce Jak zostałem premierem.
Tytuł nawiązuje do zdjętego właśnie z ekranu Kabaretowego klubu Dwójki i słynnych już (może nie dla każdego, ale i do premiera owa sława dotarła) posiedzeń rządu. Ale książka nie jest o tym. A przynajmniej nie tylko. Czyta się szybko, za szybko może, jest zabawna, lekka, poważna miejscami. Dowiadujemy się, jak to się stało, że Robert Górski nie został geologiem, skąd się wziął kot ze skeczu Dentystyczna akcja promocyjna, jak się mieszka na Bródnie i Pradze, jak powstał KMN, jak się żyje w trasie, jak wygląda codzienne życie kabaretowego "celebryty" (cudzysłów zamierzony, bo R.G. wydaje się raczej chłopakiem z sąsiedztwa, niż celebrytą, który jak wiadomo jest znany z tego, że jest znany), a wszystko to podane w taki sposób, że człowiek siedzi i czyta przez cały czas uśmiechnięty. I, oczywiście, zadowolony.
Słowem - polecam, zwłaszcza fanom. Nie fanom również, zwłaszcza jeśli dystans do życia, Polski i Polaków nie jest im obcy.
Zapewne nikogo nie rozbawiłam tym wpisem, ale to już trudno, pozostawiam to lepszym :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.