sobota, 1 grudnia 2012

Chmielewska po raz pierwszy

Nie jest to co prawda moja ulubiona autorka, ale zacznę od niej, ponieważ akurat oddaję się lekturze powieści Depozyt.
Joanna Chmielewska zadebiutowała już prawie pół wieku temu książką pod tytułem Klin, a od 1970 roku, jak podaje m. in. Wikipedia, zajmuje się już wyłącznie twórczością literacką, oczywiście jeśli chodzi o działalność zawodową, bo o życiu prywatnym autorki nie wiem prawie nic. A może tylko tak mi się zdaje, gdyż wieść niesie, że w jej książkach można znaleźć dość dokładne odwzorowanie prawdziwych postaci, przedmiotów, a może i wydarzeń. Bohaterką główną bywa często nie kto inny, jak... Joanna Chmielewska.
W każdym razie książki czyta się szybko i przyjemnie, o ile oczywiście komuś odpowiada ten rodzaj literatury - niezbyt krwawe kryminały, często z historią miłosną w tle, okraszone opisem polskiej rzeczywistości - zarówno tej z epoki PRL-u, jak i dzisiejszej. Jednak najważniejsza zaletą jest dla mnie fakt, że podczas czytania zdarza mi się głośno śmiać, co sprawia, że jest to lektura idealna dla mnie na zimowe, przygnębiające wieczory.
Nie pamiętam już, jak to się dokładnie stało, że sięgnęłam po Chmielewską (na pierwszy ogień poszły Harpie i tak mi się spodobały, że żałowałam, iż muszę się rozstać z bohaterkami), natomiast wiem, czemu wcześniej tego nie zrobiłam - po pierwsze, niespecjalnie przepadam za polskimi autorami (może za dużo polskości mam na co dzień albo z  innej przyczyny), a po drugie, pierwszy raz zachwyty nad jej twórczością usłyszałam od niezbyt lubianej koleżanki ze studiów. Oto siła (negatywnej) rekomendacji.
W każdym razie teraz nadrabiam zaległości, być może też dzięki temu, że nastąpiła dla mnie pewna czytelnicza posucha, gdy miałam wrażenie, że już wszystko, co mnie mogło zainteresować i co jest w mojej bibliotece, przeczytałam. Dzięki Chmielewskiej mam zapewnioną rozrywkę na parę miesięcy, bo to bardzo płodna autorka. W tzw. międzyczasie przewinie się Camilla Läckberg i moja aktualna fascynacja - Jo Nesbø (ponieważ w prezencie urodzinowym dostałam najnowsze Upiory). Ale o nich jeszcze będzie w następnych wpisach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.