Fannie Flagg to autorka znana w Polsce głównie dzięki książce Smażone zielone pomidory, która w 1991 roku doczekała się znakomitej ekranizacji. Jednak nie o tej książce chcę dzisiaj wspomnieć, choć ją również polecam, jeśli ktoś jeszcze nie czytał.
Zdarza się, że poszukujemy lektury, która podniesie nas na duchu, doda wiary w siebie i w resztę świata, po prostu ociepli atmosferę. Książki Fannie Flagg czynią to doskonale, a teraz chciałabym krótko wspomnieć o dwóch z nich.
Pierwsza to Wciąż o tobie śnię - wzruszająca opowieść o byłej, starzejącej się już Miss Alabamy, która stwierdza, iż jej życie straciło jakikolwiek sens i postanawia się z niego "wymiksować", czyli mówiąc krótko - popełnić samobójstwo. Maggie, bo tak jej na imię, od lat pracuje w agencji nieruchomości o nazwie Red Mountain Realty, założonej przez kobietę niezwykłą - fizycznie karlicę, lecz duchowo wyrastającą zdecydowanie ponad przeciętną Hazel Whisenknott. Czytając o Hazel żałuje się (a przynajmniej ja tak mam), że się jej nie poznało i nie miało okazji wchłonąć choć odrobiny jej życiowego optymizmu i energii. Firma chyli się ku upadkowi, Hazel umarła, ale ani Maggie, ani jej współpracownice nie mają pojęcia, że wciąż z zaświatów wręcz, opiekuje się nimi.
Dziwnym trafem samobójcze plany Maggie ciągle nie mogą się zrealizować, bo wciąż pojawiają się nowe sprawy do załatwienia. Nie pamięta ona, że szczęście nie jest czymś, co do nas przychodzi samo, a mimo to ciągle na nas czeka, choćby w postaci czterolistnych koniczynek i szczęśliwych jednocentówek, których tak uparcie i wytrwale wypatrywała Hazel. Jak kończy się ta opowieść? Dowie się każdy, kto ją przeczyta :)
A druga książka? To Nie mogę się doczekać... kiedy wreszcie pójdę do nieba.
Akcja rozgrywa się po części na amerykańskiej prowincji, a po części w... niebie :) Tyle że wygląda ono całkiem inaczej, niż można sobie wyobrazić, i inaczej, niż sobie je wyobrażała bohaterka. Do złudzenia przypomina bowiem świat z audycji sąsiadki Dorothy.
Ale po kolei. W miasteczku Elmwood Springs mieszka pewna starsza pani, która pewnego dnia spada z drabiny i umiera. Przyczyną upadku są szerszenie, które zaatakowały wprost z figowego drzewa. Elner Shimfissle, bo tak się nazywa, trafia do nieba, a całe miasteczko szybko obiega informacja o jej śmierci. Trafia nawet do lokalnego radia. Przygotowania do pogrzebu idą pełną parą, a znerwicowana już wcześniej siostrzenica Norma sama omal nie zasila grona nieboszczyków. Czytając dalej dowiadujemy się, jak duży i pozytywny wpływ miała Elner na życie wielu mieszkańców miasteczka i zaczynamy im zazdrościć, jeśli sami nie mamy podobnej babci lub cioci... Oczywiście na tym nie koniec, ale kto chciałby znać zakończenie książki przed jej przeczytaniem? Ja na pewno nie, więc tutaj go nie zdradzę.
Książki Fannie Flagg nie stanowią zapewne arcydzieł literatury, ale pozwalają się wewnętrznie ogrzać, bo po prostu tchną życiowym optymizmem i ciepłem. Być może poruszane w nich dość poważne i nieraz ponure tematy są nieco spłycone, ale czyż dramatów nie mamy dość na co dzień? Wystarczy włączyć wiadomości. A książki poczytać już na odtrutkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.