czwartek, 17 stycznia 2013

Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy

Zajrzyj, kliknij: Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy
Na książkę wymieniona w nagłówku natrafiłam przypadkiem na jakimś blogu, opis i rekomendacja na tyle mnie zaciekawiły, że postanowiłam przeczytać (w szczególności zaintrygowała mnie informacja o babci Mazurowej, jako że mam Mazurów w rodzinie, ale nie są oni, jak sugeruje autorka, Węgrami). Książka nie jest jakoś zabójczo śmieszna, choć jest wybitnie rozrywkowa i tylko jako taką ją polecam. Absolutnie nie należy się po niej spodziewać jakichś życiowych inspiracji ani głębokich przemyśleń, bo nie do tego została stworzona. Poza tym chyba - chyba, bo nie jestem pewna, co tak naprawdę ten termin oznacza - jest to tzw. literatura kobieca. Aha, ten tom to pierwsza część, a jest ich już kilkanaście, z czego chyba siedem wydano na razie w Polsce.
O jakie polowanie na faceta chodzi? O, bynajmniej nie u uwodzenie. Bohaterka, Stephanie Plum (czyli Stefania Śliwka), wskutek zawirowań życiowych i potwornego niedoboru gotówki jest zmuszona został łowczynią nagród, czyli kimś na kształt niewyszkolonego policjanta, który doprowadza wymiarowi sprawiedliwości oskarżonych, którzy nie stawili się na rozprawy. Oto, co na ten temat pisze wydawca:
Sandałki ze złotymi paseczkami, koszulka z głębokim dekoltem i poręczny Smith&Wesson, kaliber 38. Oto Stepanie Plum, łowca nagród z New Jersey.
Kiedy wylatujesz z pracy, windykator zajmuje ci samochód, a matka zabawia się w swatkę, jesteś gotowa desperacko chwycić się absolutnie każdego zajęcia. Nawet jeśli oznacza to, że zamiast wklepywania danych do arkuszy kalkulacyjnych będziesz łapać bandziorów. Gorzej, jeśli jednym z nich jest facet, który wykorzystał cię na podłodze cukierni. A konkretnie, to za ladą z eklerkami.
No, ale to było dawno temu. Naprawdę, nic osobistego.
Stephanie dysponuje wszystkim, co może posłużyć do kruszenia męskich serc. Niestety ma także talent do pakowania się w kłopoty. I wkurzania przy tym naprawdę niebezpiecznych mężczyzn.
A więc sądzisz, że jesteś twardzielem? A założymy się?
Stephanie ma za sobą nieudane, szybko zakończone małżeństwo (powodem była zdrada). Traci pracę (handlowiec od bielizny), popada w coraz większe długi. Ostatnią nadzieją pozostaje kuzyn Vinnie, właściciel Vincent Obligacje Plum Bail. Niestety upatrzona przez Stephanie posada urzędnika w biurze poręczeń, okazuje się być zajętą. W zasięgu wciąż jednak pozostaje egzotyczna profesja łowcy nagród. Co prawda kuzyn Vinnie nieco protestuje, ale niewielki szantaż ze strony Stephanie zdesperowanej swoim finansowym położeniem, wreszcie otwiera drogę do "upragnionej" kariery. A przynajmniej tak się jej wydawało.
Bo, jak powszechnie wiadomo, łowca nagród to profesja obliczona raczej na twardych i bezpardonowych osobników. zestawienie nowych obowiązków z posturą, charakterem i doświadczeniem Stephanie daje przekornemu losowi szerokie pole do popisu. Dokładając do tego koloryt lokalnej społeczności, humor sytuacyjny, niesamowitą dawkę akcji i elementy rasowego thrillera otrzymujemy serię, której topowa pozycja nikogo już nie powinna dziwić.
Pierwszy tom, One for the money przez rekordowe 16 tygodni okupował pierwsze miejsce zestawienia USA Today.
 Z okładki samej książki możemy dowiedzieć się także, że autorka próbowała swoich sił pisarskich dość długo, zanim powstała seria o S. Plum. Wcześniej napisała między innymi kilkanaście romansów, które co prawda przynosiły jej dochód, lecz w końcu wyczerpały jej się pomysły na sceny miłosne (co nie zdziwi chyba nikogo, kto przeczytał czy choćby przejrzał parę harlequinów). Aż wreszcie wpadła na pomysł wykreowania nowej postaci, czyli Stephanie i to był strzał w dziesiątkę.
Co jeszcze? Książkę czyta się szybko i przyjemnie, mimo drastycznych momentami scen - człowiek po prostu czuje, że to tylko inscenizacja. Powiedziałabym, że jest taka typowo amerykańska - dużo się dzieje, ludzie strzelają, samochody pędzą, czarne charaktery włażą przez okno, na obiad są fast foody, a na śniadanie cukrowe płatki.
Na podstawie książki powstał film, z Katherine Heigl w roli głównej (nie widziałam - być może kiedyś obejrzę, jeśli będzie okazja).
I jeszcze mała uwaga dotycząca samej fizycznej postaci książki - jest to zadziwiająco solidny egzemplarz, czego nie spodziewałam się po takiej lekkiej literaturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.