środa, 9 stycznia 2013

Filozofia kaizen - inne oblicze minimalizmu?

Filozofia kaizen. Jak mały krok może zmienić Twoje życie
Ponoć lęk przed zmianami jest wpisany w nasz byt w sposób naturalny, jest związany z fizjologią mózgu. I dotyczy wszystkich. Patrząc na własny przykład mogę się z tym zgodzić (bardzo zgodzić). Często niby bardzo chcemy coś zmienić, a jednak tak jakby nieświadomie sabotujemy swoje działania. Np. chcemy być punktualni - nie spóźniać się do szkoły czy pracy, a tymczasem jakoś nie wychodzi. Być może kryje się za tym właśnie lęk, np. przed konfrontacją z jakąś osobą, z własnymi słabościami, z lenistwem itp.
Inną kwestią jest to, że chcąc coś zmienić, często próbujemy się rzucać od razu na głęboką wodę. Dobrym przykładem są tzw. postanowienia noworoczne. Na fali popularności tychże parę razy próbowałam je podejmować, lecz skutek, jak się można domyślić, był mizerny. Teraz już nic nie postanawiam, a przynajmniej nie z takiej okazji. Bo postanawiać można przez cały rok, w każdej chwili. A może lepiej nie postanawiać, lecz działać? Np. już teraz otworzyć słownik i poznać nowe słówko w obcym języku. Albo zrobić 3 przysiady. Albo poznać nowy przepis na zdrowe danie.
Bo chyba nie bez powodu mówi się, że zmian dokonuje się małymi krokami. Taaak, ale to przecież dla cierpliwych (albo dla słabych?), nie dla takich supermenów czy supermenek jak my. No więc postanawiam, że do końca miesiąca muszę schudnąć 10 kilo. Tylko za tydzień okaże się, że ubyło 0,4 kg i ze smutku i rozczarowania pożrę paczkę ciastek i poprawię frytkami. Sól zatrzyma wodę, przybędzie mi 0,6 i cały plan... tak misterny, diabli wzięli. Trudno docenić te małe kroki, małe postępy. A przecież jedząc zdrowiej choćby przez tydzień robimy sobie przysługę. Ba, można nawet uwzględnić w planie wpadki. Np. zdrowy obiad i zdrowa kolacja, a niezdrowe śniadanie. Tak na początek. Żeby się nie przestraszyć. Bo myśl o wielomiesięcznej ascezie kulinarnej, zwłaszcza gdy lubimy dobre jedzenie i gotowanie (tak jak ja) jest "nieco" przerażająca.Owszem, są osoby, którym się to uda - część z nich ma żelazną wolę (lub niesamowicie silną motywację), część zaburzenia odżywiania. Ja niestety nie należę do tych o żelaznej woli, dlatego próbuję nieco oszukać swój mózg, wmawiając mu, że nic takiego się nie dzieje. W końcu mówią, że najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku. Trudno się z tym nie zgodzić.
A skąd akurat taki wpis? Ma on oczywiście związek z książką wymienioną w tytule: Filozofia Kaizen. Jak mały krok może zmienić Twoje życie. Traktuje ona o dokonywaniu zmian - nie wielkich, lecz małych. I przez tę małość - wielkich. Jak można się domyślić, kaizen jest słowem japońskim - powstało z dwóch słów - kai - oznaczającego zmianę i zen, co znaczy dobry. Wychodzi z tego dobra zmiana, a to brzmi... dobrze?
Sama filozofia wywodzi się z japońskiej praktyki zarządzania, lecz można ją zaadaptować do innych dziedzin życia, o czym właśnie traktuje wspomniana książka. O samym autorze, doktorze Robercie Maurerze, możemy przeczytać na stronie Onepress:

Dr Robert Maurer jest wykładowcą na Wydziale Medycyny UCLA, trenerem behawioralnym w uzdrowisku Canyon Ranch oraz szefem firmy doradczej Science of Excellence. Swoją unikalną metodę prezentuje także na kursach i szkoleniach z zakresu osiągania szczęścia osobistego oraz sukcesów zawodowych, przeznaczonych dla pracowników korporacji, pacjentów i personelu szpitali czy nawet członków rządu Wielkiej Brytanii
"Szczęście osobiste" brzmi dla mnie nieco zbyt sielankowo, lecz absolutnie nie przeszkadza mi to w czytaniu i wdrażaniu w życie metod, które uznaję za przydatne. Brzęczy mi gdzieś w pamięci pewne powiedzenie, które zapamiętałam jako żydowskie przysłowie (choć tu mogę się mylić), a brzmi ono tak:

Jeśli nie ty, to kto, jeśli nie teraz, to kiedy?

I na tym chyba zakończę na dziś, biorąc to pod rozwagę, bo w końcu także mnie, a może przede wszystkim, dotyczy.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.