Fabrykantkę aniołków kupisz np. TUTAJ |
Przeczytałam ją dość szybko, mimo że wszystkie powieści Camilli Läckberg są bardzo grube ;) No i nie mogłam się doczekać czytania następnej, którą już po prostu pochłonęłam, siedząc do 2 w nocy - bo musiałam się dowiedzieć, jak się skończy.
A ta druga to oczywiście Fabrykantka aniołków. Tym razem tematem przewodnim jest kwestia żałoby po utracie dziecka - tego upragnionego i kochanego, ale już sam tytuł nawiązuje do problemu dzieci niechcianych i niekochanych - bo określenie "fabrykantka aniołków" dotyczy kobiety, która zabijała dzieci brane na wychowanie, dzieci kobiet, które nie mogły lub nie chciały się nimi zająć. Dzieci, o które nikt się nie upominał. Niestety wbrew przekonaniom części ludzi, rodzice nie zawsze są tymi, którzy chcą dla swoich dzieci tylko dobrze, tymi, którzy najlepiej o nie zadbają. Oczywiście teraz pomoc stała się bardziej zinstytucjonalizowana, a kontrole dokładniejsze (co nie znaczy, że tu czy w Szwecji zapobiega się wszystkim nieszczęściom), ale 100 czy nawet 50 lat temu tak to nie wyglądało.
W Fabrykantce aniołków również mamy do czynienia z historią rodziny, która zaginęła bez wieści, zostawiając zastawiony świąteczny stół z napoczętymi potrawami, z tym że tym razem całą historię uda się wyjaśnić, mimo że minęło ponad 30 lat. A wszystko przeplatane jest ciekawym wątkiem dotyczącym Hermanna Göringa, do stworzenia którego zainspirowały autorkę pewne tajemnicze odkrycia związane z miejscem pochówku jego żony Carin. Ale o tym możemy przeczytać już w książce, także w posłowiu.
Zapraszam jeszcze do przeczytania wywiadu z Camillą Läckberg na portalu Lubimy Czytać.
Właśnie wysłuchałam pierwszej "mojej" Camilli Lackberg - "Księżniczki z lodu", długo się opierałam szwedzkim kryminałom, ale teraz chyba lawinowo zacznę. Dobre było...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam - nawet ostatnio wygrałam w konkursie książkę Åsy Larsson :)
OdpowiedzUsuń