"Poczuł fizyczny ucisk kul, które trafiły go w środek piersi. Odrzut lekko uniósł lufę i trzecia kula uderzyła go w głowę. Upadł. Pod nim była ciemność. Zapadał się w nią. Pochłonęła go, otulając chłodzącą, pozbawioną bólu nicością. Nareszcie, pomyślał.I to była ostatnia myśl Harry'ego Hole. Nareszcie był wolny".
To jeden z ostatnich fragmentów powieści "Upiory", która pozostawiła we mnie jedynie minimalną wątpliwość i zarazem nadzieję, że Harry nie zginął i seria będzie kontynuowana. W wywiadzie z lipca 2012 roku Jo Nesbø mówi bowiem, że jeśli Harry umrze, to już na pewno nie ożyje.
Tymczasem nadszedł październik 2013 roku i ze zdziwieniem odkryłam na wystawie księgarni książkę "Policja", po czym weszłam do środka i upewniwszy się, że dotyczy interesującej mnie postaci, dokonałam spontanicznego zakupu. Z trudem dokończywszy poprzednią lekturę zabrałam się do pochłaniania. Początkowo miałam mieszane odczucia. Harry jakoś zbyt lekko się wywinął, Oleg okazał się nie aż tak zły, jak wydawał się w "Upiorach", a najmroczniejszy z mrocznych klimatów tamtej powieści tutaj uległ zdecydowanemu ociepleniu. Ale po kolei. W zamkniętym skrzydle szpitala w Oslo, pod nadzorem policjantów, leży w śpiączce świadek - tak wysoki, że trzeba było dla niego zamówić specjalne łóżko. I mimo że już w prologu autor sugeruje, że Harry żyje i ma się nieźle, to ja daję się zmylić i wciąż nie jestem pewna, czy owym pacjentem jest Harry czy ktoś inny. Także gdy ten człowiek umiera (jak się okazuje, nie jest to śmierć naturalna) i na pogrzebie pojawia się zaledwie kilku zasmuconych śledczych - o kogo mogłoby więc chodzić? Wszystko jednak wyjaśnia się, gdy brak postępu w śledztwie dotyczącym morderstw popełnianych na policjantach każe Katrine Bratt zwrócić się o pomoc do wykładowcy szkoły policyjnej. Tak, wykładowcą okazuje się być Harry. I tak Harry zostaje zatrudniony jako konsultant w tajnej grupie spotykającej się w Kotłowni i zaczyna robić to, co wychodzi mu najlepiej.
Autor wielokrotnie zwodzi i śledczych, i czytelnika, podsuwając fałszywe tropy i sugerując sprawców, którzy jednak okazują się nie być tymi właściwymi, mimo że wszystko składa się w logiczną całość. Chwilami napięcie było tak duże, że wyprzedzałam akcję, przeglądając kilka następnych stron, aby się dowiedzieć, czy dana osoba przeżyła. Niestety tradycji stało się zadość i Nesbø uśmiercił jedną z głównych bohaterek. Są w powieściach i filmach takie osoby, które "powinny" być uratowane, bo tworzą dużą część fabuły i obsady. Ale być może to, iż autor nie podąża za oczekiwaniem czytelnika w tej kwestii, w dużej mierze decyduje o jakości tych książek. Giną ci kochani, potrzebni, a tylko Harry wciąż żyje. Zakończenie sugeruje wyraźnie, że ma też spore szanse, by pojawić się w kolejnej części. Nie wiem, jak długo autor zamierza jeszcze kontynuować tę serię - z pozycji czytelniczki oczywiście chciałabym, aby jak najdłużej, ale zdaję sobie sprawę, że każdy motyw i bohater powieściowy z czasem się w pewnym sensie zużywa, bo ile jeszcze nieszczęść może znieść, ile morderstw wyjaśnić, ile razy prawie umrzeć i prawie zmartwychwstać?
piątek, 15 listopada 2013
"Policja" - nowa powieść Jo Nesbø
Żeby się nie powtarzać i nie męczyć pisaniem dwa razy tego samego, ośmielę się zacytować moją własną opinię, zamieszczoną wcześniej na portalu Lubimy Czytać:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.