niedziela, 7 kwietnia 2013

"Mężczyzna, który się uśmiechał" i "Fałszywy trop"

Mężczyzna, który się uśmiechał w księgarni Selkar

Czyli kolejne powieści Mankella, które wciągnęły mnie tak, że ach...
Pierwsza z nich, Mężczyzna, który się uśmiechał opowiada o poważnym kryzysie psychicznym (spowodowanym zastrzeleniem człowieka) Kurta Wallandera, który miał zakończyć się rezygnacją z pracy policjanta. Wallander ucieka z Ystad przed wyrzutami sumienia, jednak pewnego dnia odnajduje go stary znajomy, prawnik, którego ojciec niedawno zginął w wypadku samochodowym. Mężczyzna nie wierzy w przypadkowość tego zdarzenia i prosi o pomoc. Wallander nie zgadza się, ale jego decyzję już wkrótce odmieni fakt, że jego rozmówca zostaje zastrzelony przez nieznanych sprawców. Policjant, z trudem adaptując się do nagle zmienionego trybu życia, rzuca się w wir pracy. Sprawa okazuje się o wiele bardziej tajemnicza i skomplikowana, niż można to sobie wyobrazić. Książka trzyma w napięciu aż do końca.
Przy okazji poznajemy kawałek historii Kurta i jego rodziny, w tym ojca, który od wielu lat maluje ten sam krajobraz (z głuszcem lub bez), sprzedając go ludziom, których syn w dzieciństwie nazywał Jedwabnymi Rycerzami. I tu wkrada się mała refleksja na temat stosunków społecznych w ogóle (cytat):
Zawsze znajdzie się ktoś wyżej, kto wprost lub pośrednio dyktuje warunki temu, kto jest niżej. Z dzieciństwa pamiętał robotników, jak stali z czapką w ręku, kiedy przechodził ktoś, od kogo zależało ich życie. Myślał o ojcu płaszczącym się przed Jedwabnymi Rycerzami. Uświadomił sobie, że czapka w ręku nadal istnieje, tyle że niewidoczna.
Henning Mankell, Mężczyzna, który się uśmiechał, Warszawa 2008

Natomiast Fałszywy trop opowiada o serii makabrycznych mordów dokonywanych na osobach pozornie ze sobą niezwiązanych. Wallander i jego współpracownicy długo błądzą, usiłując odnaleźć te związki. Prawda kryje się przez cały czas gdzieś tuż pod powierzchnią, ale nikt nie ma odwagi w nią uwierzyć. Niewiele brakuje, a jednymi z ofiar staliby się Wallander i jego córka Linda.
Mankell konstruuje swoje powieści w sposób, który przywodzi mi na myśl mojego ukochanego Jo Nesbø. Tak więc jeśli ktoś zna i lubi tego drugiego, a nie zna pierwszego, szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz, wpisz się - zapraszam serdecznie.